Ło matko ale dawno mnie nie było. I tak żegnam lipiec a witam.. listopad. :) Taki widok mam dziś za oknem (tu możecie sobie wyobrazić moje wybałuszone gały. Zamykałam je i otwierałam ale nic się nie zmieniało..).
Na ocieplenie nastroju dziergam sobie różności drutowe. Np. moja oldskulowa komórka ma nowe wdzianko. Szaleństwo warkoczowe trwa. Poszewki się jeszcze dziergają. ;) Ale potrzebuję coś dla odmiany bo one są taaaakie wielkie ;)

No i to tyle. Świątecznie już co nie? :)
2 komentarze:
Milo widzieć, że nie tylko ja miewam półroczne zawiechy w blogowaniu. U nas (Wągrowiec) jeszcze zimy nie ma, są jakieś 3' w plusie i marznąca mżawka. Etujko przepiękne i w fajniastym kolorze! Pozdrawiam!
jaka piękna zima. Jak z obrazka. A pokrowiec w kolorze amarantowym to fajny ocieplacz i rozweselacz na zimowe ponure klimaty. Pozdrawiam
Prześlij komentarz